Uwielbiam styl Dity von Teese .
Nic nie poradzę, że mam słabość do koronek, gorsetów, loków.
Podziwiam ją za pomysł na występy sceniczne. Pokazała, że coś kojarzącego się z wulgarnością, prostactwem może być sztuką. Dobra choreografia, strój i muzyka mogą spowodować dreszcz u wielu. W tym i u mnie. ;) Z tym, że mną w odróżnieniu od wielu panów przeszywają ciarki zazdrości. ;)
Gdy trafiła w moje ręce bluzka koronkowa wiedziałam, że coś zrobię w stylu Dity.
Uszyłam zatem torebkę – gorset. Moja maszyna do szycia jest słaba. Dlatego sporą jej część szyłam ręcznie. Bolesna sprawa.
Ale mi się nawet podoba. I jest tylko moja. ;)
Pomysłowa ta torebka, pewnie nie jeden pan się będzie oglądał za nią na ulicy :-D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)
Dziękuję. Co do panów. Oni namiętnie chwytaja ją w jedyne słuszne miejsce. I nie są to tasiemki. ;)
OdpowiedzUsuńAle odjazd!!! Przez ciebie zaczęłam marzyć o takiej torebce :) C U D O W N A ! ! !
OdpowiedzUsuń