Moje spotkania z filcowaniem stają się coraz dłuższe. Ostatnio postanowiłam zmierzyć się z lalką.
Tradycyjnie, jak to u mnie, początkowe plany okazały sie rozbieżne z efektem końcowym.
Zamiast pasteli, mamy ognisto-jesienne kolory.
Postanowiłam sie też zmierzyć z lutowaniem i diodami.
Powiem tak jest gorąco, czasami boleśnie. Ale efekt końcowy wynagrodził mi starania.
Lalka stoi na podeście w którym ukryłam kabelki. Włącznik jest z boku. Ukryłam go pod "trawą".
Postać trzyma coś na kształt róży w której umieściłam diody.
Nie są zbyt intensywne w blasku. Bo nie chodziło mi o efekt dyskoteki.
Dwa, to była wprawka przed innymi projektami.
Kilka złamanych igieł i straconych odcisków palców później zrobiłam zdjęcia. Które tu pokazuję.
Jest nieprawdopodobna!!!Jej ruch, spojrzenie! Dla mnie czad!
OdpowiedzUsuń