środa, 27 lutego 2013

Post jajeczny :)

Nawet nie zdawałam sobie sprawy , że tyle wydmuszek ozdobiłam.
Gdy przyszło do robienia zdjęć pojęłam, że jest ich całkiem sporo.
Pierwsze pokazuję "Pastelowe". Bo są takie jasne i delikatne.



 
Dostały takie pudełka. :)
 


 

Następne są "Spękane". Są to wydmuszki jaj kur zielononóżek. Ozdobione motywami retro i spękaniami dwuskładnikowymi.


Teraz będzie jajko " Z portretem". Ozdobne zawijasy wokół portretu wykonałam perłową pastą.


Powstało też jajko "Z brązowym motywem".

Na koniec "Domowe". Takie robione z myślą o moich dzieciach. :)








wtorek, 19 lutego 2013

Filcowana lalka

Moje spotkania z filcowaniem stają się coraz dłuższe. Ostatnio postanowiłam zmierzyć się z lalką.
Tradycyjnie, jak to u mnie, początkowe plany okazały sie rozbieżne z efektem końcowym.
Zamiast pasteli, mamy ognisto-jesienne kolory.
Postanowiłam sie też zmierzyć z lutowaniem i diodami.
Powiem tak jest gorąco, czasami boleśnie. Ale efekt końcowy wynagrodził mi starania.
Lalka stoi na podeście w którym ukryłam kabelki. Włącznik jest z boku. Ukryłam go pod "trawą".
Postać trzyma coś na kształt róży w której umieściłam diody.
Nie są zbyt intensywne w blasku. Bo nie chodziło mi o efekt dyskoteki.
Dwa, to była wprawka przed innymi projektami.
Kilka złamanych igieł i straconych odcisków palców później zrobiłam zdjęcia. Które tu pokazuję.






Jajka w róże

Te jajka ozodbiłam motywem róż nadrukowanych na papierze ryżowym.
Nie dostały żadnych zawieszek. Dziurki zostały zaklejone papierem.
Motywy otoczyłam cieniowaniami.
Zapakowałam je w papierowe torebki.








Zadęłam w kacze jaja. :)

Moja zacna koleżanka Urszula, a właściwie jej mama posiada hodowlę kaczek i kur zielononóżek. Te ostatnie są bardzo interesujące. Ich jajka mają ciekawy zielony kolor.
Gdy chciałam ich więcej koleżanka stwierdziła, że ten gatunek nie grzeszy instynktem samozachowawczym. Bo zamiast uciekać przed jastrzębiem. Podziwiały jego lot i szpony, które je porywały.
Reszta drobiu wykazywała się wolą życia i znikała w okolicznych krzakach.
Zaradzono jednak temu przenosząc je na inne podwórko. :)
A co do tytułu.
"Masz te swoje jajka. Ale sama sobie rób z nich wydmuszki".
"Dziękuję ci Urszulo." Odparłam.
Po powrocie spotkałam się z przeznaczeniem. Trzeba mieć moc w płucach. Oczy dobrze przymocowane, bo moga wypaść. Ale się udało!
Później oczyściłam je według wyczytanych prawideł.



I zaczęłamz dobić.
Na pierwszy ogień poszły jajka od zielononóżek.
Nie malowałam ich. Bo ich odcienie są mało spotykane.
Dostały tylko motywy i opakowania.
Pierwsze pokazuję jajka w koszyczku.





 
Drugą partię zielonych jajek umieściłam w prostokątnym pojemniku, który pomalowałam.
 


 


Jajko z portretami.

Zostało mi dośc duże jajko na którym córka ćwiczyła nakładanie serwetki. Szkoda mi go było wyrzucać. Postanowiłam poćwiczyć na nim reliefy i szablony. Na górze umieściłam kilka żonkili z materiału, które pomalowałam kolorami dominującymi na jajku.




Świece decoupage

Dawno nic na świecach nie robiłam. Pomyślałam budząc się któregoś poranka.
Pierwsza na warsztat poszła świeca w kształcie jajka.
Dostała motyw zajączka, kilka domalowań. Na podstawę pastę strukturalną.
I oto ona.





Druga świeca jest dużo mniejsza. Chciałam na niej przećwiczyć spękania. Wyszły trochę nierówno. Pierwszy raz coś takiego na parafinie robiłam. I ręka mi sie trochę trzęsła. ;)
Ale pierwsze koty za płoty.




Skrzynki dwie

Moja mama podczas ostatnich odwiedzin dała mi kilka skrzynek. "Miałam je spalić, ale widze, że coś mozna z nich zrobić".
Kurde! Ja płacę za takie drewienka ciężkie pieniądze. A ty takowymi chcesz piec rozpalać!
Każdą, podkreślam KAŻDĄ skrzynkę, pudełko m i najpierw pokazać proszę. Gdy uznam , że mi się do niczego nie przyda. Wtedy tak, można palić.
Pierwsza trochę sie rozpadała, ale klej do drewna czyni cuda. :)
Na wieczku umieściłam panią z wachlarzem. A w środku taczkę z zieleniną. Musiałam trochę domalować obraz, bo serwetka była za mała. Mam nadzieję, że mojej ingerencji za bardzo nie widać.





Druga skrzynka dostała na wieczko róże.
Tutaj poszalałam sobie z farbami. Pojawiły się cieniowania obok motywów, na rogach obrazu.



 
Po pracy z meblami został mi klocek drewna, którego używałam przy polerowaniu mebli. Przy szkatułkach się nie sprawdził. Nie te gabaryty. To tak jakbym wykonywała operacje na otwartym sercu przy użyciu siekiery.
Na szczęście udało mi sie kupić bardziej precyzyjne narzędzie. Małe, zgrabne. Okręcam je z jednej strony papierem ściernym i poleruję powierzchnię. Filc z drugiej strony służy do uładzenia powierzchni. Dobrze mi sie z nim pracuje.