wtorek, 19 czerwca 2012

Biżuteria klejowa. Komplet

Wykonałam ostatnio komplet biżuterii przy użyciu kleju na ciepło.
Bransoletka , kolczyki i korale.
Całość zapakowałam w koszyk pleciony z wikliny papierowej.







Jutro ją wysyłam. Mam nadzieję, że się spodoba.

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Decoupage stojak na bizuterię - kurs

Na strychu znalazłam butelkę po zapachu w kształcie kobiecej postaci. Postanowiłam ją przerobić na stojak na biżuterię. Przy okazji fotografowałam etapy powstawania przedmiotu. Niestety mało dokładne, ale mam nadzieję, że jednak okażą sie pomocne.

Fotografia butelki


Po zdjęciu atomizera napełniłam butelkę gipsem. Choć nie do końca aby było miejsce na druty.
Pokryłam butelkę białą farbą.


Gdy farba wyschła przetarłam ja drobnym papierem ściernym.


Odrysowałam ołówkiem miejsce na odkryte plecy.




Pocięłam według swojego uznania motyw maków.


Pokryłam  butelkę klejem tymczasowym. Można dokładnie rozłożyć motywy na przedmiocie.



Tak całość wyglądała po nałożeniu wzoru.





Pokryłam kolorem białe miejsca na motywie i "skórę" manekina.


Później nałożyłam konturówkę w wybranych miejscach. Gdy ta wyschła pokryłam butelkę kilkoma warstwami lakieru. Do tych etapów niestety nie zrobiłam zdjęć.

Wygięłam szprychy rowerowe, tak aby były zawieszkami. Trzeba miec troche krzepy, ale uparta jestem. ;) I nie miała. Opór z ich strony był minimalny.





Odtłuściłam szprychy wodą po goleniu.


Później pomalowałam je lakierem do paznokci.





Dopełniłam butelkę masą plastyczną.



Włożyłam w masę pomalowane szprychy.
Okazało się jednak, że masa po zaschnięciu słabo trzyma metal w miejscu.
Dlatego wyjęłam druty z butelki.
Na zakończenia uchwytów nałożyłam czerwone korale.
Dziurki były za małe.
Dlatego rozgrzałam szprychę, która mi jeszcze została w ogniu i powiększyłam otwory.
Nałożyłam na końcówki.
Część, która miała być w masie namoczyłam w kleju polimerowym kupionym w Tesco i włożyłam w szyjkę butelki.









Poszewki zdobione kredkami do tkanin.

Wcześniej umieściłam kurs zdobienia na tkaninie kredkami. Teraz pokazuję jeszcze trzy poszewki, które zrobiłam.
Garfield trzymający czule misia to ja. :)


Jednorożec powstał na życzenie córki. W oryginale jest biały, ale trzeba go było jakoś odznaczyć na białym tle.


I autko dla syna.





Zdobienie tkanin kredkami - kurs

Chciałam pokazać dość prosty sposób na zdobienie tkanin.

Tutaj robię poszewkę dla  Futrzaka.

Użyłam do tego  kredek do tkanin i konturówki do tkanin.


Wydrukowałam wybrany motyw. Naszykowałam papier śniadaniowy i miękki ołówek lub pisak. Należy też dobrze wybrac papier. Najlepszy jest właśnie śniadaniowy, bo podczas prasowania ołówek kopiujący nie wnika w papier.



Przykleiłam papier taśma maskująca. Taka taśma nie zostawia śladów po oderwaniu.




Po odrysowaniu rzecz wygląda tak.


Odrysowałam wzór na drugiej stronie ołówkiem kopiującym. Do kupienia w pasmanterii. Trzeba to zrobić bardzo dokładnie, bo wzór może się zbyt dokładnie nie odbić na tkaninie.


Połozyłam rysunek na tkaninie stroną zaznaczoną ołówkiem kopiującym w dół. Przykryłam go papierem do pieczenia i zaprasowałam.


Kontury zaznaczyłam konturówką do tkanin.


Gdy konturówka wyschła. Puste pola wypełniłam kredkami do tkanin. I całość zaprasowałam żelazkiem. Pamiętając o przykryciu tkaniny papierem do pieczenia.


Gdy tkanina trochę ostygła zdjęłam papier. Kredki z czasem płowieją. Niestety nie mają trwałości farb, ale zabawne poduszki, koszulki zdobię tą techniką.

Po wszystkim poszewka wygląda tak.


A dlaczego taki motyw? Cóż gdy rano patzrę na małzonka, bardzo mi przypomina tego kocura z obrazka.
Przystojna bestia. czyż nie? ;)










Szafka shabby chic, przecierki


Długo mnie nie było w świecie Internetu i stron poświęconych rękodziełu. Nie, nie pogniewałam się na nich.

Życie, a raczej dom zaabsorbował większość mojego czasu.

Okazało się, że stare domy, (które uwielbiam) potrafią zaskakiwać.

Po dokładnym obejrzeniu piwnicy okazało się, że mamy jezioro pod domem. Ktoś kiedyś sfuszerował odpływ. I ścieki z kuchni lądowały w fundamentach.  Przez dwa dni robiliśmy z Futrzakiem za szambo-nurków. Było bardzo niewygodnie. I nie mam tu na myśli zapachu.  Nie uwierał mnie, ale bardzo niska piwnica tak. Machanie mułu do wiaderka na klęczkach potrafi doprowadzić do łez.

Trzeba zmienić instalację. Przy okazji porządnie zabezpieczyć róg kuchni. Poprzedni właściciel jak zauważyła zbytni nie przejmował się, jakością robót.  I gdy stawałam w owym osłabionym miejscu, to pojawiała się jedna myśl:, „ Kiedy sprawdzę jak głęboka jest piwnica?”

W trakcie rozważań Szacowny doszedł do wniosku, że jak już będzie grzebał w podłodze, to może i ściany zrobi?

„A jak chcesz możesz zrobić te swoje, jak im tam? A, szykowne meble.  Okazja sama się pojawia”.

Wiedział dobrze, że zasadzałam się na kuchenne meble z lat 50-tych jego babci. Które chciałam ozdobić metodą shabby chic i decoupage.

Chyba już się przyzwyczaił, że ja jestem retro.

I tak wdepnęliśmy w sam środek kuchennego Armagedonu wywołanego na własna prośbę.

Pierwszym meblem, który zrobiłam jest szafka przeznaczona na buty.

Oto ona. Przed malowaniem. Jest w częściach, bo zawiasy się wykoślawiły i zardzewiały. Trzeba je było wymienić. Uchwyty były w formie metalowych kółek. Zamieniłam je na drewniane gałki.




A tak wygląda po przeróbce.