czwartek, 19 kwietnia 2012

Broszka kamea

Mój wujek wyjechał do USA w czasach PRL. Tak jestem, tak wiekowa, że pamiętam tamte czasy. ;)
Z czasu przysyłał różne różności. W śród nich była broszka w kształcie kamei. Taka zwykła plastikowa. Pomalowana złotą farbą.
Już wtedy musiały u mnie rozwijać się zamiłowania do historii, bo uwielbiałam ją. Później nasze drogi się rozeszły. Po latach mama grzebiąc w swoich biżuteryjnych skarbach odnalazła ją.
A ja przygarnęłam towarzyszkę z przed lat. Mocno sponiewieraną przez los.



Otworzyłam swoje zapasy pozłotnicze. Panią z tłem potraktowałam pastą pozłotniczą. Ramkę pokryłam złotą folią i przyciemniłam bitumem. Tył broszki też dostał nowej pozłoty. Całość zabezpieczyłam szelakiem.


I znów stanowi moją ozodbę. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz