wtorek, 4 sierpnia 2015

Dłuugo mnie nie było. :)

Miałam tyle innych zajęć. Najpierw robiłam za jednoosobową ekipę remontową: zrywanie tapet, mycie ścian, gipsowanie, gruntowanie ścian i sufitów, malowanie. Miał być robiony tylko jeden pokój, ale czas pokazał , że plany sobie, a realia sobie. :) Trafiłam na wyjątkowo mało "remontową" pogodę. Było mokro, pochmurno.
Poproszono mnie aby zrobić remont szybko. Dlatego zostawiłam swoją TFUrczość w trakcie realizacji. Spędzałam w tamtym domu całe dnie, bo okazało się, że pokoi do remontu jest więcej.
A, że jestem żoną, matką trochę klasyczną. Czyli ja gotuję, piorę i sprzątam. W dwie ostatnie czynności wprzęgam domowników. I wiedzą "pi razy oko" jak się to robi.
Ale gotowanie? Tu niestety nie posiadamy talentów kulinarnych. :) Litościwie wzięłam to na siebie. Choć gotowanie też nie jest moją ulubioną czynnością. Rodzina w podzięce nie grymasi nad tym czym staram się ich struć. ;)
Gdy robiłam za budowlańca, starali się jakoś ten okręt domowy ciągnąć.
Niestety nie mają wprawy. I po miesiącu dom wyglądał jak tylko lekko uporządkowane pobojowisko. Dwa tygodnie zajęło mi porządkowanie domu, podwórka, ogródków.W końcu jak jest się "panią na włościach", to trzeba dbać o "hektary". :)
Później musiałam się zająć najmłodszym synem. Ma chłopak problemy z sobą. Nie zagrażają życiu, ale potrafią je utrudnić. Spędziliśmy w szpitalu kilka dni na szczegółowych badaniach. Na kilka wyników musimy poczekać.
Po powrocie wyciągnęłam niedokończone wytwory. I nadałam im kształt, kolor jaki był moim zamierzeniem.
Później zaczęła się sesja fotograficzna. :)
Towarzyszył mi najmłodszy, a że ma zadatki na gwiazdę. To ciągle pchał mi się w obiektyw.
Zrobienie mu kilku zdjęć z kumplem. Pozwoliło mi kontynuować uwiecznianie wytworów.
Efekty sesji przedmiotów w innych postach.
Tutaj pokażę rodzinnego gwiazdora. :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz