Co jakiś czas robię rekonesans po sklepie ze starociami. Wracam z ciężką torbą i lżejszym portfelem.
Zobaczyłam świecznik. „Jaki on paskudny!” Przyszło mi na myśl.
Jednocześnie widziałam go odszykowanego na moją modłę. ;) I kupiłam choć patrzyłam nań ze wstrętem.
Najpierw zostały mu odcięte trzy nóżki, które sprawiały, że wyglądał jak uczestnik zakrapianych imienin.
Pokryłam go pastą pozłotniczą w kolorze złotym i srebrnym. Przezroczyste szkło potraktowałam farbą typu ice. To jest kolor złoty.
Tu jest forma wyjściowa.
Tu jest forma wyjściowa.
A tu wersja ostateczna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz