niedziela, 20 listopada 2016

Świecznik sanki.

Sanki leżały u mnie ze dwa lata. W tym roku wyjęłam je , pomalowałam platynową bielą i ... czekałam na wenę.
W jakimś sklepie zobaczyłam szkiełko na świeczkę na sankach.
Postanowiłam zrobić coś podobnego.

Użyłam do tego ostatniego zakupu zestawu składającego się z pistoletu do kleju na ciepło i grawerki Dremel. O tym zestawie niżej. Teraz zdjęcia świecznika.










Teraz o moim nowym zakupie. Wyczytałam w sieci, że Dremel wypuścił pistolet do kleju na ciepło w dwóch temperaturach. Ja miałam do tej pory taki duży, warsztatowy o jednym ustawieniu temperatury. Bardzo wysokiej, która sprawiała, ze klej lał mi się po rękach, bo tak był rozpuszczony. Ciągle poparzone dłonie. Do tego nie ze wszystkim chciał pracować. Bo topił rzeczy.
Był duży, a ja robiłam małe rzeczy.
Wreszcie odkryłam Glue Gun 930 o dwóch ustawieniach temperatury 105/165 stopni C. Postanowiłam go kupić. Kosztuje od 70 do 90 zł.
Gdy tak plątałam się po sieci odkryłam ten pistolet w zestawie z grawerką za 99zł! Okazało się, że to była wersja świąteczna z 2014 roku. 
Grawerka sama kosztuje od 90 do 150 zł. Nie miałam jej w planie, ale kurcze! 99 złotych taki zestaw biorę! :) 
I tak stałam się właścicielką Engraver. Ale fajny! Uwielbiam pracę ze szkłem. I polubiliśmy się z tym narzędziem. Na świeczniku widać efekty mojej nauki, które odbywały się na słoikach. :) 
Pistolet jest na klej o średnicy 7mm. Dremel oferuje klej o dwóch wysokościach topienia. I rzeczywiście różnią się między sobą. Ale są drogie. Dlatego kupuję go "u chińczyka". Rozpuszcza się, ale efektem ubocznym są nitki klejowe fruwające wokół. Ja już się nauczyłam je dość szybko usuwać. Prócz niskiej temperatury podoba mi się w tym sprzęcie dopasowanie do dłoni, I wielkość dopasowana do drobnego rękodzieła.





2 komentarze: